Dopadło i mnie. Obserwując, co się dzieje na blogach wielu koleżanek dziewiarek, zauważyłam coraz więcej "koralikujących". Wirus, który od pewnego czasu szerzy się drogą internetową, znalazł w mojej osobie podatny grunt. Wystarczyło spróbować i... nie można przestać.
Moje początki to 5 bransoletek.
Kolejne sznury czekają na końcówki. W domu mam już masę koralików, aż korci próbować nowych pomysłów.
Do pełni szczęścia przydałby się jeszcze kurs fotografowania. Uwierzcie, "na żywo" bransoletki wyglądają o wiele ładniej.
Piękne bransoletki.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPoszłaś ostro, od razu 5 sztuk. Jak szaleć to szaleć :)
OdpowiedzUsuńOoooo! też Cię dopadło - piękne!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Piękne koralikowo, podziwiam cierepliwości bo ja nie dałam rady :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidzę koleżanko, że Ciebie też dopadło. Piękne wytwory.
OdpowiedzUsuń