niedziela, 18 grudnia 2011

Gdzie się podziały tamte robótki?

Wena mnie opuściła. To już prawie dwa miesiące przerwy w mojej robótkowej działalnosci. Gdyby ktoś mi powiedział wtedy, w październiku, gdy tyle miałam planów, gdy dziergałam jak nakręcona, że nagle odejdzie mi ochota - nie uwierzyłabym. A jednak się stało. Małe niepowodzenie - nieudana tunika dla córki - ostatecznie niedokończona, schowalam ja gdzieś głęboko, poza tym zaczęta i odłożona chusta z BabyAlpaki według FirebirdShawl - nie umiem do niej wrócić. To wystarczyło, żeby się zniechęcić... Ale robię wszystko, aby się przełamać, bo tyle włóczek jeszcze na mnie czeka. 
Nie, żebym nic nie robiła - jak większość rękodzielniczek od dwóch tygodni zajmuję się produkcją świątecznych gadżetów. Prezentuję zatem kilka wykonanych przeze mnie drobiazgów, niestety nie wszystkie zdążyłam sfotografować zanim się "rozeszły".

Mikołajkowy breloczek 

 Aniołki z masy solnej małe i większe

 Kartki świąteczne
A powyżej gadżety, które wystawiamy na naszym szkolnym Kiermaszu Świątecznym. 
Wykonane przez dzieciaki z dużą pomocą pań nauczycielek.

czwartek, 20 października 2011

Duża chusta "Fontain Pen"

Po kilkutygodniowej przerwie melduję się z kolejną ukończoną pracą. Oto chyba największa chusta z dotychczas przeze mnie zrobionych. Fontain Pen ze szlachetnej włóczki Lace Scrumptious ma wymiary 220 szerokość na 120 wysokości. Zużycie włóczki to cały 1000 metrowy motek i jeszcze około 5 metrów. No własnie. Przez tę odrobinkę, której zabrakło opóźniło się ukończenie robótki. 


Dużą chustę najlepiej prezentuje duża modelka. Na zdjęciach moja szefowa - około 15 cm wyższa ode mnie. 




 A tu już ja we własnej osobie. 




 Chustę wydziergałam na drutach 3,5. Doskonale się zblokowała, jest delikatna, zwiewna ma lekki połysk, jest elegancka. Idealna do dużej i małej czarnej.

piątek, 30 września 2011

Dwie tęczowe chusty

Przepiękna słoneczna jesień na dworze. U mnie zaś aż dwie tęcze zeszły z drutów. Włóczka chyba wszystkim znana: estońska Artisric Yarn 8/1 Rainbow.
W obydwu chustach zastosowałam ten sam wzór, włóczka pochodziła z jednego motka, jednak układ kolorów sprawił, że chusty są zupełnie inne. Która ładniejsza - kwestia gustu. Mnie się podobają obie, ale ta z przewagą czerwieni bardziej przyciąga wzrok.





Chusty wydziergałam na drutach 4,5. Na każdą zużyłam po około 600 m włóczki.

czwartek, 22 września 2011

I jeszcze jedna, i jeszcze raz...

Niemal za jednym zamachem powstała druga czarna "Dew Drops" z milutkiej mieszanki wełenki merino z jedwabiem Lace Drops. Bliźniaczka jest jednak odrobinę większa od poprzedniej chusty. Powiększyłam ją w stosunku do poprzedniej o jeden rząd kropelek. Jest duża, ale będzie ją nosić wysoka osoba. 
Na zdjęciach tym razem chustę prezentują moje koleżanki.
Wymiary chusty to ponad 200 cm szerokości, długość - 100 cm. Druty 3,25 KP. Zużyłam caluteńki motek czyli 800 m.




niedziela, 11 września 2011

"Dew Drops" z Lace Drops

Wczoraj ukończyłam kolejną chustę. Nie, jeszcze mi się nie znudziło. Uwielbiam robienie chust i wątpię czy kiedykolwiek mi się znudzi.
Dew Drops to bardzo wdzięczny wzór. Drugi raz robiłam taka samą chustę. Tym razem dodałam jeden motyw kropelek, by wykorzystać cały moteczek.
Lace Drops - bardzo atrakcyjna włóczka, chusta jest delikatna, leciutka, ma odrobinę połysku, dobrze się blokuje. Dlatego z marszu biorę się za nastepną, póki mogę robić przy świetle dziennym. No cóż, czerń w tym przypadku jest trochę niewdzięczna.
Dziergałam na drutach 3,25, zużyłam około 90 g.






czwartek, 1 września 2011

Mam "SEMELE"


Oto moja ostatnia wakacyjna praca, z której jestem bardzo dumna. Szal SEMELE "chodził za mną" od kilku miesięcy. Wykonanie było możliwe dzięki świetnemu tłumaczeniu Kai. Angielski opis i schemat okazał się dla mnie za trudny. Jest kilka nowości w przerabianiu oczek, z którymi wcześniej się nie spotkałam i bez jasnych, czytelnych wskazówek zawartych w polskiej wersji nie dałabym rady.
Włóczka to jedna z wersji cieniowanej estońskiej Artistic Yarn 8/1 - Lavender, którą kupiłam na e-Bayu.



Wymiary mojego szala to: długość - 200 cm, szerokość w najszerszym miejscu - ok 50 cm.
Na SEMELE zużyłam około 90 g czyli blisko 700 m. Dziergałam na drutach KP 3,5 mm. Szal jest bardzo delikatny i lekki, ale szorstka włóczka nieco podgryza. To już kolejna moja robótka z estońskiej włoczki pochodzącej z tego samego źródła i tym razem nie byłam do końca zadowolona z tego materiału. Ręcznie przędziona włóczka była miejscami grubsza, w innych miejscach tak cienka, że bałam się, iż się pozrywa, raz nie obyło się bez supełka, bo po prostu "rozeszła się".
Ale dość narzekania. Jestem bardzo zadowolona z efektu swojej pracy. Szal bedę nosić dostojnie. Do wzoru na pewno wkrótce powrócę.





sobota, 20 sierpnia 2011

"FOUNTAIN PEN" w kolorze ciemnej wiśni

Oto kolejna chusta według, moim zdaniem, bardzo eleganckiego wzoru Fountain Pen. Skończyłam ją kilka dni temu. Dziś trafiła już do pani, która ją zamówiła dla swojej córki. Jest delikatna jak mgiełka, niemałe więc miałam problemy przy fotografowaniu, bo bardzo niespokojnie zachowywała się przy dzisiejszym wietrze. Materiał to cieniuteńka włóczka Merino Lace 07. Zużłam 2 i pół moteczka czyli około 75 g, a wymiary wyszły całkiem słuszne: prawie 200 cm szerokosci, wysokość około 100 cm. Dziergałam na drutach 3,25.







Powyżej usatysfakcjonowana klientka, mam nadzieję, że obdarowana osoba będzie tak samo zadowolona.
Pozdrawiam wszystkie zaglądajace do mnie osoby i bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. 

piątek, 19 sierpnia 2011

"Lublin i okolice" - wpis nierobótkowy

Razem z przyjaciółką wybrałyśmy się na dwudniową wycieczkę. Za cel wybrałyśmy Kazimierz Dolny, Lublin i Kozłówkę. Wstyd się przyznać, ale mimo stosunkowo niewielkiej odległości (180 km), nigdy tam jeszcze nie byłam. Wyjechałyśmy samochodem w środę rano. O 11 dotarłyśmy do leżącego na lewym brzegu Wisły Janowca, zwiedziłyśmy fantastycznie położony na wzgórzu zamek, a raczej jego malownicze ruiny, skansen, a następnie promem przeprawiłyśmy się do Kazimierza. Tego miejsca nikomu chyba nie trzeba rekomendować. Cudowny klimat prowincjonalnego miasteczka, przepiękne widoki, perła renesansu, mekka artystów, turystów, wędrowników. Obeszłyśmy Rynek, wdrapałyśmy sie na Gorę Trzech Krzyży, dotarłyśmy do Baszty i Zamku - niestety w remoncie podobnie jak Kościół Farny. I jeszcze dłuuugi spacer promenadą wzdłuż Wisły. Stamtąd pojechałyśmy na nocleg do Nałęczowa, gdzie oczywiście spędziłyśmy jeszcze kilka godzin w Parku Zdrojowym popijając lecznicze wody. Drugi dzień wycieczki poświeciłyśmy na zwiedzanie Lublina. Urzekły nas piękne renesansowe kamieniczki na Rynku. Zwiedziłyśmy Muzeum na Zamku Lubelskim a w nim prawdziwą perełkę - Kaplicę Świętej Trójcy ufundowana przez Władysława Jagiełłę z oryginalnymi polichromiami w staroruskim stylu. Jeszcze spacer uliczkami Starego Miasta, kilka kościołów, kawa w kawiarence na Rynku i ruszyłyśmy do Kozłówki. Istniejący tam Zespół Pałacowy z parkiem, Muzeum Zamoyskich i licznymi ekspozycjami to chyba najpiękniejsza siedziba magnacka, jaka w bardzo dobrym stanie przetrwała wojny i inne zawirowania. Pałac i jego otoczenie, zarówno jego wnętrze robią niesamowite wrażenie. Naprawdę siódmy cud Polski. Polecam wszystkim, a oto kilka zdjęć z mojej wycieczki.
Zamek w Janowcu
 Kazimierz Dolny


Park Zdrojowy w Nałęczowie
Zamek w Lublinie
Stare Miasto  
 Kaplica Świętej Trójcy
 Widok Starego Miasta od strony Zamku
 Pałac Zamoyskich w Kozłówce


Jutro, może w niedzielę pochwale się robótkowo.