Nie dość, że nałóg, to jeszcze zaraźliwy...
Wirus robótkowy dwa tygodnie temu dotknął Ewę, koleżankę z pracy. Pierwszy efekt to piękna "Kiri" z Kid mohairu firmy Adriafil, którą z radością prezentuję na swoim blogu.
Na chustę koleżanka zużyła prawie 3 motki Kid mohairu. Brzeg jest nieco inny niż w oryginalnej "Kiri", układa się w falbankę, stąd tak spore zużycie materiału. Druty nr 4,5.
Piękna wyszła, pomyśleć, że to pierwsza chusta Ewy. Dotknięta znaną nam wszystkim chorobą już dzierga następną.
Chusta śliczna! Mi też udało się zarazić koleżankę :))). Dzierga właśnie swoją pierwszą chustę i chociaż jeszcze jej nie skończyła już myśli, jaką zrobić następną :). To faktycznie bardzo zaraźliwy i uzależniający nałóg :).
OdpowiedzUsuńuzależnia, uzależnia, wirus złośliwy :)
OdpowiedzUsuńgratulacje dla koleżanki!
fajne zarażenie, szkoda, ze mnie nie ma kto zarazić?! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna chusta. A dzierganie chust jest zaraźliwe i bardzo wciąga.
OdpowiedzUsuń